piątek, 28 czerwca 2013

„Bo w pamięci jest siła zaklęta…”



Mamy czerwiec, miesiąc dla naszego państwa szczególny. To właśnie 28.06.1919 podpisano Traktat Wersalski w którym przywrócono Polskę na mapy świata dzięki mozolnej i wyczerpującej pracy dyplomatycznej dwóch zacnych, znamienitych i wielkich Polaków, mianowicie Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego.
W końcówce czerwca moi ziomkowie, Wielkopolanie, Poznaniacy, pracownicy Zakładów Cegielskiego wyszli na ulice Poznania by wyrazić swój przeciw wobec władzy komunistycznej. Protesty te brutalnie stłumiono. Według niektórych szacunków życie straciło 70 cywilów i 8 żołnierzy. 600 osób zostało rannych. Zatrzymano 290 osób, które później brutalnie przesłuchiwano.
Ostatnimi czasy zainteresowałem się wielkim bohaterem, naszym polskim Rambo czyli rtm. Witoldem Pileckim. Ostatnio wiele o nim czytam i słucham. Jestem nim zafascynowany i zadaję sobie pytanie dlaczego do cholery jasnej nikt mi o nim nie powiedział w szkole? Dlaczego? Dlaczego musiałem szukać bohaterów, wzorców w hollywoodzkich bajkach o Rambo, Gladiatorze mając pod nosem wielki wzór do naśladowania i co ważniejsze prawdziwego!  Dlaczego nikt o nim nie zrobił filmu? Dobra mam na myśli taki film który miałby co najmniej kilkadziesiąt milionów dolców budżetu. Myślę, że historia jest taka by film ze spokojem zwróciłby się kilkukrotnie!
Rotmistrz Pilecki został zamordowany po „procesie” przez stalinowców. Rotmistrz został wytropiony przez zbójów z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego oficerem był ostatnio wychwalany i wywyższany pod niebiosa prof. Zygmunt Bauman.
Ah ta ironia historii, Bauman, zadeklarowany socjalista, twierdzący, że to co robił(czyli zapaleńczo ścigał swoich rodaków[chociaż nie wiem, jest Żydem]) było absolutnie słuszne i w żadnym wypadku nie ma zamiaru tego żałować ani tym bardziej przepraszać. Człowiek który być może czynnie przyczynił się do śmierci bohatera, mojego idola jest obecnie hołubiony, witany z honorami, o zgrozo z zainteresowaniem słuchany na uczelniach, a Witold Pilecki leży gdzieś w błocie na powązkowej „Łączce”… Nikt dosłownie nikt o nim nic nigdy mi nie powiedział. Czy to w gimnazjum, liceum ani na studiach.
Na większą ironię losu zasługuje fakt, że dzisiaj tj.28.06.2013 w Poznaniu gościł wyżej wymieniony człowiek. Oczywiście media internetowe od razu zauważyły „faszystowski” sprzeciw Młodzieży Wszechpolskiej, która wywiesiła transparent z napisem: "Święto kulturalne, czy promocja komunisty z KBW.” Przyznacie, że to istny faszyzm…  
W mieście w którym ginęli z rąk stalinowców czyli ludzi o identycznych poglądach co Zygmunt Bauman ludzie, którzy chcieli wolności, profesor wygłasza wykład, na którym oczywiście każdy inteligent powinien być. Rozumiecie to? Ja niestety nie… chciałbym to bardzo zrozumieć dlaczego człowiek, który ma krew na rękach jest zapraszany do głoszenia wykładów w mieście w którym w imię walki z wyznawaną przezeń ideologią ginęli Polacy? Oczywiście na tym wykładzie była cała elita miasta tylko poznańscy kibice pamiętali i uczcili pamięć bohaterów Czerwca 56.
Na koniec taki mały smaczek. Jeden z wykładowców zadając nam jedną z lektur prof. Baumana stwierdził, że ten nauczył go wrażliwego spojrzenia na ludzi oraz w głównej mierze ukształtował go moralnie… Cóż… wykładowca ów zostawił swoją żonę i wziął sobie o 20 lat młodszą kobietę…
Jaki mistrz taki uczeń, jaka ideologia taka moralność. Sami oceńcie
Chwała bohaterom!

Wojciech faszysta z Ruchu Narodowego… chociaż bliżej mi do republikanów…
P.S. Podaję link do dokumentacji z poznańskiego oddziału IPN o przeszłości Zygmunta Baumana. No niezłe to ziółko było… no tylko że jednak chłop ma łeb. Ma łeb ale czy to powód by zapomnieć o tym co robił? http://www.teologiapolityczna.pl/assets/aktualnosci/biuletyn665bauman.pdf

sobota, 23 marca 2013

Wielki Post po Polsku z piłką nożną w tle



Wczorajszy mecz i gra reprezentacji ukochanego kraju – no cóż dopust to Boży i krzyż, że człowiek urodził się w kraju zwanym Polska – wieki post przypomniał mi o tym wczoraj dobitnie no ale idąc do sedna. Wczorajsza gra Polaków i atmosfera, wręcz propaganda sukcesu siana w „reżymowych mediach” tj. głównie GW i sport.pl do bólu przypominała mi polską politykę gdzie piłkarzami są politycy z wodzem Donaldem na czele, polem gry polityka, Stadionem Narodowym polski Sejm, a przeciwnikami rżnąca nas w tyłek cała Unia, a poprawiającymi Unię są Stany Zjednoczone. Rządzący salon tak jak piłkarze – no dobra kopacze -  najpierw twierdzi, że oczaruje swoją elokwencją, obyciem i stylem zarówno przeciwników jak i rodaków, po czym gdy przychodzi do konfrontacji i trzeba coś ugrać, wygrać dochodzi do sromotnej klęski, skopania tyłków oraz tłumaczeń w stylu: „No tak ta sprawa nie mogła nam wyjść przecież my nie Niemcy czy Wielka Brytania.” Owszem my nie Wielka Brytania i nie Niemcy więc panowie rządzący nie wmawiajcie nam rządzonym, że wszystko jest ok i jaką to Polska siłą oddziaływania dysponuje bo ta siła co najwyżej na San Marino wystarczy bo Litwa, Ukraina, a tym bardziej Białoruś już dawno przestały się nas bać. Zresztą na San Marino to Wódz Donald też ma wątpliwości czy ta siła wystarczy. 

Jesteśmy słabi i tyle. I w piłce nożnej i w polityce. Trzeba się z tym pogodzić i budować swą siłę i pozycję po cichu, bez siania fermentu i propagandy poczynając od dołu, od podstaw orlików – samorządów, a kończąc na „international lavel”. Niestety salon ale nie tylko salon bo my wszyscy to robimy, siejemy propagandę z tym, że bardziej skupiamy się na tym co może być słabe u przeciwnika tak jak robiono to przed meczem z Ukrainą czy tak jak to się robi kierując uwagę na problemy Grecji, Cypru czy Hiszpanii zamiast skupić się na własnych silnych stronach i w tym upatrywać swej szansy. Niestety skupiamy się na słabych stronach „przeciwnika” bo swoich silnych stron i argumentów zwyczajnie nie mamy. Nie mamy i długo mieć nie będziemy, tak wiec przestańcie pieprzyć i weźcie się do roboty bo nim mecz na dobre się zacznie będzie już po meczu, tak jak to widzieliśmy wczoraj.
 W każdym razie napompowano balon, kibice się pod jarali Donald i Komor na trybunach zasiedli. No i kicha, wstyd w narodzie powstał no ale oni już przywykli, że jak się coś mówi to się tego nie robi więc spokojnie opuścili stadion jak gdyby nic się nie stało, wszak tłumaczyć się to oni umieją i piłkarzom podpowiedzieć jak robić dobrą minę do złej gry śmiało mogą.

Ahh, że też człowiek nie urodził się w takiej Hiszpanii, drużyna mocna, kluby silne… albo nie tam też burdel to jednak wolę Polskę. Wszak im większy krzyż to tym większa pociecha. Może kiedyś dożyję tej pociechy…

piątek, 22 lutego 2013

Opowieści wyjęte z brody.




Posiadano ją od zarania dziejów, symbolizuje moc, odwagę, władzę oraz mądrość. Jest atrybutem bóstw, władców, herosów, mitycznych bohaterów oraz mędrców. Nawet w starożytnym Egipcie dorabiano je wizerunkom władczyń by podkreślić ich władzę. O czym mówię? Tak! Zgadliście, mowa tu o w jedynym swoim rodzaju symbolu męskości – brodzie.
Panowie pamiętamy te czasy gdy mieliśmy bo ja wiem z piętnaście czy szesnaście lat i prześcigaliśmy się kto wcześniej zaczął używać maszynki do golenia czy kto ma większy, gęściejszy i widoczniejszy zarost. Ja pamiętam to doskonale. Pamiętam te zarostowe początki: trzy włosy na krzyż, które były delikatnie mówiąc mało apetyczne zwisały nam               z podbródka. Posiadanie zarostu dawało nam poczucie dojrzałości, powagi no i mądrości. Ci, którzy mieli go dość wcześniej, chodzili dumnie pokazując, że oni są już prawdziwymi facetami z krwi, kości i zarostu! Ja sam szczerze mówiąc pierwszy raz ogoliłem się mając siedemnaście lat. Wróć, nie ogoliłem się to ojciec mnie pierwszy raz ogolił! Panowie pamiętacie? Ten dumny moment gdy ojciec was golił? Ja pamiętam, wtedy to przeniosłem się jakby na inny poziom. Stałem się mężczyzną, stałem się dorosły, stałem się jak ojciec. Dosięgnąłem czegoś o czym zawsze marzyłem. A marzyłem by być taki jak Tata.

Zastanawiacie się pewnie dlaczego o tym piszę? No cóż jako szczęśliwy oraz dumny posiadacz dość pokaźnej brody w tak młodym wieku – mam dwadzieścia dwa lata, usłyszałem coś co mnie delikatnie mówiąc zmartwiło. Mianowicie mając moją brodę nie dostanę pracy w takich miejscach jak: MC’Donald, KFC czy stacja paliw Shell. Pomyślicie, że to tylko trefne miejsca pracy. Otóż nie! Brodacze nie dostaną też pracy w wielkich korporacjach czy na wyższych stanowiskach urzędniczych. Zresztą włączcie telewizor i spróbujcie policzyć gości z brodą, którzy tam występują. Brodacze to zdecydowana mniejszość. Wśród posłów policzycie może kilkunastu – głównie niszowych. Stop co ja mówię, brodaczy tam mnie zobaczycie ich się nie pokazuje. Pokazuje się gładkich, ulizanych, lalusiowato-cukierkowatych chłopców. No dobra argument, że włosy mogą wpadać do jedzenia jest słuszny i łatwy w zrozumieniu. No bo nie chcielibyście we frytkach znaleźć włosa. Ja ten argument przyjmuję. No ale Shell? Co, może niby pryśnie benzyną i zacznie mi się jarać broda?  No raczej nie. Spytałem więc kumpla, który może się pochwalić posadą nalewacza na tej stacji(nie śmiejcie się, on ma pracę ja nie) dlaczego z moją brodą ja nie mógłbym zajmować tego zacnego stanowiska. Kumpel, który w naszej akademikowej bandzie ma ksywkę „ekspert od spraw wszelkich”, stwierdził, że jest tak, bo tak. Tak musi być, ale drążyłem no i wydrążyłem, że to względy wizerunkowe… firmy.

Dlaczego coś co było i jest nadal symbolem władzy, męskości i wreszcie mądrości jest dziś skazywane na publiczny niebyt? Dlaczego? No może czasami „rumcajs” nie pasuje do każdego. Czasami faktycznie broda może budzić u innych odruchy wymiotne. Bywa tak, że siedząc obok brodacza można bez trudu znaleźć odpowiedzi na pytania typu: co jadł i pił  oraz czy pali. Fakt sam czasami znajdowałem we własnej, odpowiedzi na te pytania. Był tam sos od nachosów po wizycie w kinie, waliła też tytoniem gdyż jak przystało na brodacza, jestem fanem palenia fajki. Czasem też gdy jest ona zbyt długa, pokręcona i w więcej niż w jednym kolorze, a u mnie czasem nawet w trzech: ciemnym, rudym i siwym to trzeba naszą hodowlę ukrócić. Kolejnym argumentem przeciw brodom są… matki. Nie znam niczyjej mamy, mojej czy moich kumpli(tych, którzy mają zarost), która byłaby zadowolona, że jej syn nosi zarost. Mamy nie są zadowolone gdyż widzą, że ich synusiowie dorastają, a mamy nie chcą by ich synusiowie dorośli. Potem jednak się przyzwyczajają. Potwierdzeniem może być to, że jeszcze mam dom. Niektórzy mówią, że nie lubią ludzi którzy mają brody. Mówią, że po prostu źle im się to kojarzy. Brodaczy równają do brudasów, bezdomnych, złodziei czy arabów. A ja mówię mam to gdzieś! Myśl sobie człowieku o mnie co chcesz. Ja z brodą czuję się dobrze. Czuję się swojo. Co Cię obchodzi mój wygląd? Ja do Twojego nic nie mam? Nic nie mam do Twojego krzywego nosa, długich włosów, czy do Twojej łysej bani. Jesteś jaki jesteś, takim Cię stwórca stworzył więc pozwól mi być po prostu sobą…

Rozmawiając o zarostach z koleżankami większość twierdzi, że noszenie brody jest po prostu męskie i podoba im się. No jak dla mnie to mocny argument. Jestem łysy więc twierdzenie, że lubię czuć wiatr we włosach musi mieć odzwierciedlenie w brodzie. Będąc jednak poważnym odwołam się do dwóch obecnie mocno osadzonych kulturowo wizerunków mężczyzn, którzy mają brody. Pierwszy to postać Jezusa. Spójrzcie na obrazki z jego wizerunkiem zawsze ma brodę! Zawsze ładnie i równo przycięta ale jest! Chciałbym się jednak doczekać wizerunku Jezusa, obrazka na którym będzie przedstawiony facet z brodą, a nie fajna dwudziestka z którą bym się umówił z dorobionym zarostem! Przypatrzcie się dobrze tym obrazkom mi tam zawsze coś w tych obrazkach nie grało, a Wam?
Jezus jest dla wielu Bogiem i jednym z jego atrybutów bóstwa, władzy, siły, mocy oraz mądrości jest broda! Drugi jegomość to Tolkienowska postać Gandalfa wykreowana w ekranizacjach jego powieści w tym ostatniej: Hobbit. Gandalf jest przedstawiany jako wędrowiec, mędrzec, jako strażnik dobra, czarownik władający różnymi siłami,  jest zbawcą, mesjaszem wręcz bogiem. Jego atrybuty to strój wędrowca, kij oraz… broda.

Motyw brody jest jak widzimy podtrzymywany przez kulturę. Jest symbolem mądrości i męskości. Jest czymś co rzesza mężczyzn dumnie nosi i okazuje. Dlaczego więc  w mediach czy w tzw. mainstream’ie mówi nam się, że broda jest ble. Mówi nam się, że mamy być gładcy, wymodelowani, na żelowani, chudzi oraz wysportowani. W imię czego pytam? Może ja nie chcę być wysportowany, może dobrze się czuję z nadwagą, wreszcie z brodą. Wydaje mi się, że chodzi o tą męskość i mądrość. To kole dzisiejszemu światu. Po pierwsze świat się strasznie feminizuje. W niektórych aspektach słusznie, że się ukobieca ale czy ze wszystkim musi tak być? Wszyscy mamy być jak kobiety? A może ktoś kto nie miał zarostu lecz za to miał kompleksy wpadł na to by wszyscy byli jak on? Może jednak chodzi o to, że nas facetów pozbawia się siły, mocy, władzy i tu niekoniecznie chodzi o te szczyty władzy ale pozbawia się nas władzy na co dzień, władzy tej z pozoru mało istotnej. Ilu z Was drodzy panowie zarządza w domach rodzinnym budżetem? Hmm? Tracimy panowie na sile. Dziś się mężczyzn nie słucha. Dziś nie pokazuje się w telewizji dobrych ojców, mężów. Pokazuje się za to mężczyzn pedofilów, ojców katów i mężów zdrajców. Pokazuje się też lalusiowato-cukierkowatych mężczyzn w filmach czy serialach, którzy nagminnie są kopani i obracani w kółko przez kobiety. Nie są mężczyznami, są pozbawieni wizerunku i atrybutów, które świadczyły od wieków o ich tożsamości. Panowie chcecie być tacy jak Marek Mostowiak?  Ja za taki wizerunek męskości serdecznie dziękuję. Druga rzecz – mądrość. Świat głupieje to pewne. To co widzimy w mediach jest głupie mówiąc najprościej i najdobitniej. Jesteśmy jak to ujął G.Sartori: Homo Videns - ludźmi, którzy bezwiednie oglądają telewizję. Przyjmujemy to co jest nam pokazywane, przyjmujemy tę papkę, która pozbawia nas umiejętności racjonalnego myślenia. To co zobaczę w telewizji nie spowoduje, że ja to zrozumiem. Pokażą mi tylko wycinek rzeczywistości choć to tak naprawdę jej lustrzane odbicie z komentarzem, który obwieszcza mi treść, która jest niemal prawdą objawioną. Dogmatem w który muszę bezgranicznie uwierzyć. Pokazują nam gładkich panów, pokazują Krzysztofa Ibisza, który ma być dla nas wzorem męskości – serio, chcecie być jak Krzysiek? Chcecie być jak gość, który owszem jest niczym model ale wśród większości społeczeństwa ten model ma opinię pustaka? Ja nie! Nie chcę być modelem, który szmaci się w tanich reklamach. Chcę być może mało modnym Gandalfem lecz za to mądrym człowiekiem i takim, który jest przekonany o własnej tożsamości jako mężczyzny.
 
Cóż drogi czytelniku Ty masz przewagę nad pozostałymi. Ty to czytasz! Możesz się ze mną nie zgodzić, możesz mnie uznać za matoła, za nie wiem jaskiniowca czy przedstawiciela tego polskiego ciemnogrodu, którego tak się wstydzisz. Ok masz do tego święte prawo. Lecz Ty czytasz, próbujesz mnie zrozumieć. Czytanie w przeciwieństwie do oglądania/widzenia człowieka ubogaca skłania do myślenia, w końcu daje możliwość rozumienia świata.           Myślisz czyli jesteś Homo Sapiens. Bądź nim, nie daj się omamić telewizyjną papką i tanimi prądami mody. Nie bądź Homo Videns, który bezwiednie patrzy i przyjmuje wszystko to co mu się powie bez namysłu. Czytaj i bądź sobą! Jeśli dobrze Ci być grubym czy grubą po prostu bądź! Dobrze jest Ci mieć zmarszczki, łysinę, siwiznę po prostu to miej! Jeśli lubisz mieć tatuaże miej je! Nie idź za tanią modą i nie poprawiaj natury. Nie poprawiaj siebie! Jesteś piękny czy piękna właśnie za to co w Tobie naturalne i prawdziwie. Dlatego jeśli chcesz mieć brodę to ją miej! Ja swoją mam i nie zamierzam jej zgolić! 

sobota, 26 stycznia 2013

Życie we dwoje na umowę



Jaś i Małgosia po 35 lat, znają się jeszcze z liceum. Chodzić ze sobą zaczęli gdy poszli na studia. Układało im się super, byli szczęśliwi. Mijały miesiące i lata, wreszcie postanowili, że „będą już na zawsze razem”. No i byli. Mieszkali razem, mieli śliczną córeczkę Zosię. Kulało się - mówiąc ogólnie. Rodzice Jasia i Małgosi mówili im by się pobrali, jeśli nie chcą w Kościele to nie muszą ale chociaż trzeba cywilny. Nadal nic! Nie słuchali zawsze powtarzali, że się kochają i nic ich nie rozłączy. No ale rodzice nadal nacierali. Nawet kumple Janka – szczęśliwi tatusiowie i mężowie - jeden katolik, ślub kościelny, trójka dzieci. Drugi ateista, ślub cywilny ojciec dwóch synów. Oboje korzystają z ulg podatkowych, wspólnych rozliczeń i mówią, że to świetne rozwiązanie i przede wszystkim opyla się! No ale Jasio twardo: „on żony mieć nie będzie!” – kiedyś obiecał sobie, że nigdy się nie ożeni – cóż grunt to honor i wierność zasadom. No ale te ulgi to kurna ciekawe. No i myślał, myślał i wpadł! Przecież niedawno wprowadzono związki partnerskie niby to samo co małżeństwo ale przynajmniej nie ma tej ciemnogrodzkiego małżeństwa czy określenia mąż czy jeszcze seksistwoskiego, krzywdzącego i obraźliwego określenia żona. Małgosia to feministka ucieszy się, że wreszcie ktoś doceni to, że jest wolna i wyzwolona.  No i kurna to tylko umowa, kontrakt. Kurde jak mi się znudzi to go zerwę i nie poniosę żadnych konsekwencji. No i jak nie wyjdzie to nie ma sprawy, nie ma sądu, który będzie chciał ratować  to co się da, nikt nie będzie ode mnie kasy zdzierał! No, no! Dobre! Tak więc Małgosia i Jaś podpisali umowę, spisali wszystko co trzeba i żyli tak już kilka ładnych lat, z pięć będzie. Zosia rosła zdrowo, finansowo stali. Rozwiązania „partnerskie” też przynosiły korzyści. Było dobrze. Było… 

Jaś stwierdził, że Małgosia powinna iść do lepiej płatnej pracy i, że ma tego dość! Potem jeszcze poznał fajną laskę. Nowa sekretareczka w jego firmie. Fajna dupa, fajnie się gada i nieźle rżnie. Przynajmniej nie jest tak nudnie jak w domu. Tylko ta Gośka i jeszcze ten bachor, kurwa do szkoły to idzie… Ehh Czas to jebnąć póki pora.

No i Jaś długo nie myśląc jebnął to. Odszedł zostawił partnerkę(przecież nie żonę) i córkę. Tak po prostu odszedł. Do widzenia! I nic. Dziecko nie ma żadnej opieki, żadnego zabezpieczenia finansowego, nic. Gosi też nic nie zostawił. Dziecko to już jej problem, a nie jego. On teraz ma nową partnerkę. A związek na umowę to dobra rzecz stwierdził i nową zawrzeć zamierza póki sekretarka   w formie. 

I zapłakał mędrzec nad tym co zobaczył. Łzy mu ciekną na myśl o Gosi, Zosi i Jasia. Tak, nad nim też płacze. Płacze z żalu, że świat chowa takich sukinsynów jak Jaś. Świat już nie płacze nad porzuconymi, zdradzonymi dziećmi i matkami czy ojcami, nie płacze nad wdowami. Świat płacze nad tym, że zaściankowy i ciemnogrodzki ksiądz katolicki odmówił udzielenia ślubu Biedroniowi i jego partnerowi.

środa, 9 stycznia 2013

Filantropia po polsku.

- WOŚP?
- Nie!
- Dlaczego?
- Owsiak!
- A co z nim?
- Satanista, sekciarz, biznesmen, celebryta i pieprzona gwiazda.
- Bo?
- No bo przecież z tych pieniędzy organizuje też ten Woodstock!
- No i?
- No to, że zbiera na ten zjazd satanistów polskich, chlewnie i Bóg jeden wie na co zasłaniając się pomaganiem dla dzieci
- To chyba dobrze, że pomaga dzieciom nie?
- Nie! Przecież to złodziej dla świętego spokoju coś tam da tym dzieciom, a reszta do siebie  i na tę chlewnie. Zresztą słyszałeś co on powiedział?
- Co niby powiedział?
- Jest za eutanazją! W tym roku jeśli dasz to uśmiercisz staruszka!
- Aha, no tak powiedział, no cóż jego problem, ale w tym roku to zbiera na dzieci i właśnie na pomoc dla seniorów. Nie zbiera na Pawulon tylko na sprzęt. Owszem powiedział, że popiera eutanazję ale niech sobie ją popiera. Ja nie popieram ale na pomoc dzieciom i seniorom dam. A, że część idzie na Woodstock – też dobrze może ktoś ciekawy da koncert. Fajnie tam jest. Byłem.
- Co?! Ty to ścierwo popierasz? Ty chcesz na niego dać? Ty jesteś w ogóle chrześcijaninem, katolikiem? Każdy kto go w tym kraju popiera to Żyd lub Mason! Spalić ich! Zobacz co raz więcej ich. Człowieku Ty tam pojechałeś?!  A tak poza tym to masz grzech ludzie w całym kraju chodzą na pielgrzymki a Ty na Woodstoock pojechałeś?
- Tak popieram ale nie pana Owsiaka lecz WOŚP, pomoc dla dzieci i seniorów, jego poglądy mniej mnie interesują. Woodstock? Tak byłem super sprawa. Wiesz dlaczego tam pojechałem, a nie poszedłem na pielgrzymkę?
- No nie wiem!
- Dlatego, że Jezus Twój i mój Bóg powiedział „Idźcie na cały świat…” Cały świat rozumiesz, to znaczy na Woodstock też mamy iść. A zresztą sam Jezus jadał i pijał z grzesznikami. Czytałeś Ty Biblię?
- Jak śmiesz! Kim Ty jesteś?
- Jam Polak i chrześcijanin. Z denominacji katolik. Czytałeś?
 - Tak
- Coś niedokładnie… Ale dobra. Powiem Ci przyjacielu ja wolę być tym dobrym pośród złych, niż być dobrym pośród dobrych, to żadna sztuka każdy tak może, ja jednak muszę czuć tę adrenalinę i odczuwać oddech pogan na sobie wtedy mnie jakoś to porywa i staję się lepszym wyznawcą Chrystusa – zgodnie z Biblią. Poczytaj polecam fascynująca książka dla każdego! Czyli nie dasz na WOŚP?
- Nie ma takie opcji!
-Ok. A na Caritas dasz?
- Co?! Mam dawać kasę tym pedałom i pedofilom? Nie, w życiu nigdy!
- Wiesz co śmiać i płakać mi się chce słuchając Ciebie. Po pierwsze nie wiem dlaczego wyzywasz tę największą polską organizację charytatywną od pedałów i pedofilów? Po drugie skoro WOŚP nie, bo nie ta ideologia to może dasz na coś co jest związane z naszym Kościołem? Nie organizuje koncertów, nie robi show. Oni są i czekają na Twoją pomoc lecz spójrz to oczekiwanie jest aktywne cały czas działają i co chyba warte podkreślenia – wszystkie środki idą na tą pomoc innym. To co dasz im? Pamiętaj jesteś katolikiem, uważasz się za lepszego ode mnie!
- A gdzie niby ich znajdę żeby im dać! Co!? No gdzie są te… gdzie oni są? Powiedz mi Wojciechu gdzie?
- W każdym mieście gdzie kuria ale znam prostszy sposób. Wygogluj Caritas wejdź na tę stronę i tam jest nr konta i możesz coś tam im przelać. Możesz także przy rozliczaniu się z podatków dać im 1%. Sposobów jest kilka.
- No ale to bym musiał iść na tą cholerną pocztę, kurna to na drugim końcu miasta. Wiesz co chociaż ten Owsiak to się ustawi pod monopolem lub spożywczakiem i zawsze można dać. Przy okazji spotka się kogoś to i pogadać można.  A ten Cartias za dużo chodzenia jak dla mnie. Jak wyjdą do ludzi to im dam, a tak to nie! Ani oni ani Owsiak! Nie ma bata! Jedno złodziejstwo!
- Szkoda przyjacielu, a myślałem, że jesteśmy po tej samej stronie.
- Jakiej po tej samej! Ty to jesteś heretyk dla takich jak Ty nie powinno być miejsca w Kościele. Na takich to powinno się spluwać! Cholera żeby na WOŚP dawać, na Woodstock jeździć… W ogóle żegnam Cię! Idę bo na mszę się spóźnię.

Hmm. Zamyślił się mędrzec i rzekł: I poznałem iż bardziej gorzcy niż śmierć są Polacy. Serce ich plugawe, ręce chciwe, a słowa puste. Do Kościołów lubią chodzić, w pierwszych ławkach zasiadać lecz brat bratu wilkiem. Oceniają choć nie do nich to należy. Od pomocy wolą plucie. Obłudnicy! Plemię żmijowe! Nie poznali, że Bóg przyszedł jako człowiek by w człowieku mieszkać byś co czynił bliźniemu czynił samemu Bogu.

Choć ten dialog jest zmyślony to jakże on prawdziwy. Jakże często jesteśmy obłudnikami. Nie pomogę! Dlaczego? Bo nie! Owsiak – zło. Caritas – pedały! Też tak myślę dlaczego Pan Owsiak i jego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy robi taką furorę wśród rodak a o Caritasie nikt nie słyszy. Co najwyżej jak im się powie co mają zrobić by wspomóc Caritas to słychać głosy, że to… za wiele roboty. Po co chodzić…? Szkoda czasu… I tu jest właśnie klucz, który wyjaśnia dzień kiedy to Polak, który nie daje na Caritas daje WOŚP. Co jest tym kluczem? To, że Pan Owsiak faktycznie ustawia się pod monopolem czy spożywczakiem gdzie idąc po browarka przy okazji rzucić można tych kilka groszy, a jeszcze jak to w sklepie ludzie zobaczą, chwalić będą. A Cartias? Trzeba wypełnić przekaz, iść na pocztę… A na dodatek nikt nie pyta po co idziemy na pocztę. Zresztą w urzędzie mnóstwo osób, giniemy w tłumie. Nikt nie zobaczy na co wpłacam. Nikt! I o to chodzi! Bo my katolicy, chrześcijanie niby ci lepsi powinniśmy wiedzieć, że „nie ma wiedzieć nasza lewa ręka co czyni prawa.” Tak więc niech nie wie. Ważne byś Ty wiedział kim jesteś i do czego to zobowiązuje. Bliźni czeka jeśli możesz to mu pomóż. Nie pytaj przez czyje to ręce przechodzi tylko po prostu daj „a Bóg, który jest w ukryciu odda Tobie”