sobota, 23 marca 2013

Wielki Post po Polsku z piłką nożną w tle



Wczorajszy mecz i gra reprezentacji ukochanego kraju – no cóż dopust to Boży i krzyż, że człowiek urodził się w kraju zwanym Polska – wieki post przypomniał mi o tym wczoraj dobitnie no ale idąc do sedna. Wczorajsza gra Polaków i atmosfera, wręcz propaganda sukcesu siana w „reżymowych mediach” tj. głównie GW i sport.pl do bólu przypominała mi polską politykę gdzie piłkarzami są politycy z wodzem Donaldem na czele, polem gry polityka, Stadionem Narodowym polski Sejm, a przeciwnikami rżnąca nas w tyłek cała Unia, a poprawiającymi Unię są Stany Zjednoczone. Rządzący salon tak jak piłkarze – no dobra kopacze -  najpierw twierdzi, że oczaruje swoją elokwencją, obyciem i stylem zarówno przeciwników jak i rodaków, po czym gdy przychodzi do konfrontacji i trzeba coś ugrać, wygrać dochodzi do sromotnej klęski, skopania tyłków oraz tłumaczeń w stylu: „No tak ta sprawa nie mogła nam wyjść przecież my nie Niemcy czy Wielka Brytania.” Owszem my nie Wielka Brytania i nie Niemcy więc panowie rządzący nie wmawiajcie nam rządzonym, że wszystko jest ok i jaką to Polska siłą oddziaływania dysponuje bo ta siła co najwyżej na San Marino wystarczy bo Litwa, Ukraina, a tym bardziej Białoruś już dawno przestały się nas bać. Zresztą na San Marino to Wódz Donald też ma wątpliwości czy ta siła wystarczy. 

Jesteśmy słabi i tyle. I w piłce nożnej i w polityce. Trzeba się z tym pogodzić i budować swą siłę i pozycję po cichu, bez siania fermentu i propagandy poczynając od dołu, od podstaw orlików – samorządów, a kończąc na „international lavel”. Niestety salon ale nie tylko salon bo my wszyscy to robimy, siejemy propagandę z tym, że bardziej skupiamy się na tym co może być słabe u przeciwnika tak jak robiono to przed meczem z Ukrainą czy tak jak to się robi kierując uwagę na problemy Grecji, Cypru czy Hiszpanii zamiast skupić się na własnych silnych stronach i w tym upatrywać swej szansy. Niestety skupiamy się na słabych stronach „przeciwnika” bo swoich silnych stron i argumentów zwyczajnie nie mamy. Nie mamy i długo mieć nie będziemy, tak wiec przestańcie pieprzyć i weźcie się do roboty bo nim mecz na dobre się zacznie będzie już po meczu, tak jak to widzieliśmy wczoraj.
 W każdym razie napompowano balon, kibice się pod jarali Donald i Komor na trybunach zasiedli. No i kicha, wstyd w narodzie powstał no ale oni już przywykli, że jak się coś mówi to się tego nie robi więc spokojnie opuścili stadion jak gdyby nic się nie stało, wszak tłumaczyć się to oni umieją i piłkarzom podpowiedzieć jak robić dobrą minę do złej gry śmiało mogą.

Ahh, że też człowiek nie urodził się w takiej Hiszpanii, drużyna mocna, kluby silne… albo nie tam też burdel to jednak wolę Polskę. Wszak im większy krzyż to tym większa pociecha. Może kiedyś dożyję tej pociechy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz